wtorek, 23 lipca 2013

Lawendowe wspomnienia.

Wakacje rozpoczęłam, krótkim pobytem w Chorwacji. Lawendę zawsze lubiłam, ale ta na żywo w ogromnych ilościach: na trawnikach, straganach, rosnąca, pachnąca, świeża, suszona, w wiązkach, koszykach, woreczkach po prostu zachwyca. Przy niej mnóstwo innych wspaniale pachnących i kwitnących roślin.


Przywiozłam spore wiązki lawendy, które po wysuszeniu domagały się lnianych woreczków.



Woreczki uszyłam i teraz zapach lawendy rozchodzi się z każdego zakamarka domu.

Udało mi się też wyhodować na balkonie własną lawendę. Nie jest co prawda tak dorodna i intensywnie pachnąca jak to chorwacka, ale zawsze to jakaś namiastka południowego lata.

Issa

10 komentarzy:

  1. Ja dopiero w tym roku polubiłam zapach lawendy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudniaste te lawendy. Tez mam sporo w ogrodzie tylko szkoda mi jej zrywać.
    Jak przyklejałaś serwetki na woreczki. Preparatem do tkanin?

    OdpowiedzUsuń
  3. To do woreczków daje się tylko suszone kwiaty lawendy? Hmmm cały czas myślałam, że razem z łodyżkami...hihi człowiek się ciągle uczy :)

    U mnie tez kwitną ogromne łany lawendy i podobnie do Kitki żal mi zrywać.

    Bardzo fajne te woreczki z lawendą , superowe na prezent :)

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna ta lawenda,a woreczki cudniaste:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje dziecko w zeszłym roku przywiozło mi z Chorwacji lawendowy koszyczek ,a koledzy chcieli ją z tym koszyczkiem wysadzić po drodze,tak pachniała,a nie każdy lubi taki intensywny zapach:))))w tym roku mamy lawendokosy na działce,ale ile by jej nie było zawsze mi jej mało:))))pozdrawiam cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Sporo tej lawendy przywiozłaś, musi pięknie pachnieć w twoim domu :) U mnie na balkonie także namiastka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Wam za odwiedziny i tyle miłych słów.
    Kitko - serwetki na woreczki naklejałam klejem do tkanin Pentartu.
    Grażynko - też chciałam zasuszyć całe gałązki, ale dobrze wysuszone drobne kwiatuszki obsypały się z nich zupełnie. Teraz zbieram tą lawendę z balkonu. Ścięłam wszystkie kwiaty i widzę, że zaczyna kwitnąć na nowo. Nie ma co żałować, ścinanie pobudza do kwitnienia.
    Bożenko - niewiele brakowało, a też by mnie z tą lawendą wysadzili z autobusu.
    De Ququ - dużo przywiozłam (uratowałam), bo pani ogrodniczka hotelowa wycięła wszystkie przekwitające kwiatostany i chciała je jak śmieci potraktować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Skoro Twoje lawendy są uratowane przed wyrzuceniem to można powiedzieć, że to takie lawendy z recyklingu! :)
    Piękne foty. Drzewo oliwne wywołuje wspomnienia, eeech...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...